Music

Translate

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 14


Budząc się rano zauważyłam, że Jusa nie ma obok mnie.Wszyscy jeszcze spali bo do treningu  było jeszcze wiele czasu.Poduszka ciągle pachniała perfumami Justina,wtuliłam się w nią i zastanawiałam się jak długo będzie trwało moje szczęście.Z doświadczenia wiem,że to co dobre szybko się kończy.W głowie miałam tysiące myśli...Moje przemyślenia przerwała jednak przychodząca wiadomość:
-Śpisz?-to wiadomość od Jusa
-nie ;) -odpisałam
-chodźmy na spacer...;)
-te twoje crazy pomysły I like it ;)
-będę u ciebie za 10 minut ;*
-ok, czekam ;*
Cichutko się ogarnęłam,żeby nikogo nie obudzić...rozległo się pukanie do drzwi,na palcach podbiegłam do drzwi i otworzyłam je
-Hey baby-powiedział
-Hey cśśśśś-przyłożyłam palec do ust ,pokazując żeby nic nie mówił bo obudzi resztę,zamknęłam delikatnie za sobą drzwi po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował
-nie mogłem spać...chyba cię nie obudziłem?
-nie już nie spałam-Justin założył kaptur i okulary żeby go  nie rozpoznano złapaliśmy się za ręce i poszliśmy na plaże  która była prawie pusta..ale mimo to Justin rozglądał się czy nie śledzi nas jakiś paparazzi.
- Nie chciałbyś czasami wrócić do dawnego życia?
-Nawet nie wiesz ile razy mam ochotę to wszystko rzucić ...,ale kocham robić muzykę,śpiewać, pisać nowe piosenki,wspaniałe jest to że prawie każdą napisałem w innym miejscu a nawet kraju,inspirując się czymś albo kimś innym tęskniłbym za tym -spojrzał na mnie i uśmiechnął się, mówił o tym wszystkim co właśnie czułam,strasznie brakowało mi pisania i śpiewania,ostatnio przecież śpiewałam z nim,a przecież jestem tu już ponad tydzień.W domu śpiewałam i grałam codziennie w każdej wolnej chwili pomyślałam sobie taaa skąd ja to znam.
- nie mogę teraz tak po prostu zostawić moich Beliebers to moja rodzina...i gdy tylko wychodzę na scenę i widzę tych wspaniałych ludzi  to jest niesamowite...dodają mi siły .Najgorszy jest ten brak prywatności-posmutniał...http://www.youtube.com/watch?v=xaxw_2Yk4sI   a zapomniałem ci powiedzieć zabieram cię dzisiaj po treningu na kolację.
-hmmm powiedz mi kiedy ja się mam uczyć do szkoły co?
-no wiesz... Justinowi  Bieberowi  się nie odmawia
-osz ty -odepchnęłam go-objął mnie z powrotem
-ale tak na serio to kiedy będziesz musiała jechać z powrotem do Polski do szkoły
-nie wiem teraz pewnie za jakieś dwa trzy tygodnie jak będzie jakaś przerwa tutaj i a potem  tutaj chwila wolnego to automatycznie wracam do Polski.
-będe jeździć z tobą -uśmiechnął się
-yhmm
-będe z tobą chodzić do szkoły i podpowiadać ci na sprawdzianach -oboje zaśmieliśmy się
-a właśnie miałam wziąć dla Miley autograf od ciebie
-no to dam jej go osobiście jak myślisz chyba się ucieszy.... czy raczej nie?
-przestań się nabijać napewno się ucieszy ...jak zdązy zanim zemdleje
-no tak- śmiech
-,pewnie teraz i tak mnie obgadują a co byłoby gdybym przyszła z tobą do szkoły...nie wiedzieli że ty jesteś tą gwiazdą u której będę z zespołem tańczyć ...no znaczy do wczoraj właściwie...na pewno dzisiaj w szkole było o tym głośno
-to dla mnie nic nowego że o mnie gadają ...teraz i ty się musisz przyzwyczaić,ale zobacz teraz jesteś pewnie najsławniejszą dziewczyną w szkole...
-yhmmm jakoś nie zależy mi na takiej sławie wolałabym żeby mówili o moim tańcu
-no, ale popatrz na to z innej strony jesteś moją tancerką a moi ludzie nie wybierają byle jakich tancerzy  więc muszą mieć tego świadomość że jesteś jadna z najlepszych a poza tym gdy zobaczą jak ruszasz się na scenie podczas trasy szczęki im opadną  to ciebie będą prosić o autograf
-tak jasne
-never say never skarbie
-chciałabym chociaż mieć jednego prawdziwego fana który chciałby zrobić sobie ze mną zdjęcie -rozmarzyłam się
-jak to no przecież jednego już masz
-co?
-no a ja się nie liczę...-zatrzymaliśmy się spojrzał na mnie uśmiechając się ... proszę mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- wskazując na telefon
-hahaha-zaśmiałam się - no nie wiem -Jus pocałował mnie w policzek
a w między czasie zrobił zdjęcie
-I love you Roxy i pamiętaj że zawsze będę twoim największym fanem a teraz chodź idziemy do wody -krzyknął i zaczął mnie pchać śmiejąc się przy tym
-zwariowałeś- próbowałam się bronić ale Justin tylko się wygłupiał.Spacerowaliśmy jeszcze może z 15 minut,potem zaczęliśmy powoli wracać do hotelu.
-idziemy na śniadanie
-ale jak tak razem-ze zdziwieniem spojrzałam na Jusa,który poprawiał włosy
-a co wstydzisz się mnie??? zaśmiał się
-ja mówię poważnie
-ja też
-a więc?
-a więc...zaraz  zadzwonię do Alfredo żeby wyszedł przed hotel i jak w trójkę wejdziemy do hotelu i do restauracji  to się nikt nie połapie.
Przed hotelem Alfredo rzeczywiście czekał na nas, ale nagle nie wiadomo skąd  pojawiły się fanki Jusa
-i co teraz spojrzałam na niego
-pffffff...gdy podejdziemy bliżej  przytulisz się do Alfredo, żeby  nie było podejrzeń ...
-ale już teraz nas kamerują i robią zdjęcia
-to bez znaczenia...musimy udawać że on czeka na ciebie
-a Alfredo
-będzie wiedział o co chodzi w 100%.
Wszystko wyszło naturalnie Justin dał kilka autografów i po 5 minutach było po wszystkim...
-możesz ją już puścić-powiedział Justin do Afredo
-wiem,ale spójrz tak idealnie do siebie pasujemy zaczął się śmiać I-dobra dobra żartowałem
-no ja myślę-powiedział Justin ----------------------->
Chwilę potem byliśmy już w restauracji wchodząc wzrok wszystkich łącznie z Austinem i Lili skierował się właśnie na nas ...










piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 13


Jadąc samochodem spoglądałam na Justina,który co jakiś czas spoglądał w lusterko czy paparazzi nie jadą za nami.Ciągle byłam podekscytowana,że w końcu mogę być szczera wobec Jusa :
-dlaczego tak mi się przyglądasz-powiedział uśmiechając się
-bo nie mogę uwierzyć
-ja też nie mogę uwierzyć że siedzi ze mną w aucie cudowna dziewczyna i w dodatku mogę ją pocałować
Jus zjechał na pobocze, wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi  i gdy tylko wyszłam zbliżył swoją twarz do mojej głęboko spoglądając mi w oczy musnął dłonią po moim policzku i pocałował.Nagle poczułam wibracje w kieszeni Justina
-Justin tel...-nie zdążyłam dokończyć zdania bo Jus nie miał zamiaru przerywać
-nieważne-wyszeptał po czym mocniej przytulił mnie do siebie ...jego ręce były coraz niżej i niżej aż wreszcie poczułam je na tyłku,całował namiętnie i jednocześnie delikatnie.Kończąc się całować złapaliśmy się za ręce
-Roxy ...I love you...-powiedział  oblizując wargi -NO!  czego znowu.-powiedział  wyjmując telefon z kieszeni
-Scooter....what's up?....kiedy?....żartujesz chyba?-posmutniał, podniósł wzrok na mnie - nie da się tego przełożyć?....dobra będę za godzinę.
-co się stało?-zapytałam
-ymmm ...musimy wracać ....mam wywiad w radiu
-ok
-nie gniewasz się ?
-nie no co ty przecież nic się nie stało-cmoknął mnie w usta i wsiedliśmy do auta.
Podczas jazdy Jus położył swoja rękę na moim kolanie i spojrzał na mnie uśmiechając się,  płożyłam moją dłoń na jego i tak jechaliśmy aż do LA.
Byliśmy już przed hotelem ale nie śpieszyło nam się do rozstania ze sobą.
-może pojedziesz ze mną?
-nie wiem czy to dobry pomysł
-no proszę...  na pewno wszyscy poszli na miasto,nie chcę żebyś siedziała tu sama
-ale jesteś pewien...nie....zostanę ,będę ci przeszkadzać
-przestań...chodź idziemy się  odświeżyć i jedziemy
-słodki jesteś wiesz?
-wiem -daliśmy sobie buziaka i poszliśmy na górę
Faktycznie w pokoju nikogo nie było,szybko poszłam pod prysznic potem makijaż biała bokserka z ćwiekami,szorty. czerwone converse i byłam gotowa, gdy stałam koło drzwi pomyślałam sobie "nie wróć telefon" no to teraz mogę iść.Miałam przyjść do pokoju Justina więc idę,pukam ...no tak cały Justin nie domknął drzwi ,wchodzę i słyszę że Jus bierze prysznic i jednocześnie śpiewa "Baby"uśmiechnęłam się, usiadłam na nieogarniętym łóżku, pewnie Biebsa i zaczęłam bawić się telefonem.Nagle słyszę jak Jus wychodzi z pod prysznica,chwilę potem wychodzi z łazienki.
-OMG  Roxy...pfff  przestraszyłaś mnie -Justin wszedł w samym ręczniku zawiązanym w pasie
-hahahaha ale masz minę -nie mogłam się powstrzymać od śmiechu,miał taką przestraszoną minę jakby stał sam jeden nagi na środku ulicy
-ha ha ha powiedz mi lepiej jak tu weszłaś hmmm?
-na drugi raz domknij drzwi...
-aha no tak
Justin zaczął rozglądać się po pokoju
-Justin?
-tak ?-spojrzał na mnie
-wiesz że za 15 minut musisz byś w studiu
-ups...a widziałaś może moje ..
-tak ...łap - rzuciłam mu jego bokserki, które leżały na łóżku
-o thanks ;)
-zaraz wracam -pobiegł do łazienki,wiedziałam że zaraz wróci się po spodnie
-Roxy...
-które-zapytałam
-leżą na kanapie
-proszę...-nagle zaczął dzwonić telefon Jusa...-Jus Scooter dzwoni
Wybiegł z łazienki i prawie zaliczyłby upadek
-Yes?  już jadę ....-zakończył tą wyczerpującą rozmowę ubrał szybko koszulkę czapka okulary i GO!
Złapał mnie za rękę i schodząc ze schodów spotkaliśmy niestety Austina. Chłopcy przywitali się ja przytuliłam go i dalej  zaczęliśmy zbiegać ze schodów Austin krzyknął :
-Roxy mogę z tobą pogadać?-odwróciłam się ,ale Jus nie mógł stracić ani minuty więc...
-nie teraz muszę iść
-ale Roxy...dzięki że zawsze muszę na ciebie liczyć -powiedział zanim jeszcze zdążyliśmy minąć recepcję,odwróciłam się,  Austin był smutny i jednocześnie wkurzony,ale już obiecałam.
Jadąc do radia Justin zauważył że posmutniałam.
-co się dzieję Roxy?
-wszystko w porządku
-przecież widzę...Austin tak
-tak ...ale nie ważne
-możesz powiedzieć mi o wszystkim
-wiem ...to długa historia ale nie chce o tym teraz mówić...nie gniewaj się
- ok do niczego cię nie zmuszam
W radiu poznałam Scootera ,naprawdę fajny facet,potem wróciliśmy razem do hotelu i poszliśmy na kolację.Zupełnie zapomniałam o Austinie.Po kolacji Jus odprowadził mnie do pokoju no właściwie przed drzwi,nie chciałam żeby Lili nas zobaczyła znów razem.
-honey-stanął na przeciwko mnie z poważną miną
-yes
-obiecaj,że zawsze będziemy wobec siebie szczerzy i będziemy mówić sobie o wszystkim
-obiecuje ...
-kocham panią pani Roxy
-a ja pana panie Justinie...
Nie mogło obejść się bez pocałunku.
-do jutra  śpij dobrze-powiedział  i rozeszliśmy się.
W pokoju była kompletna cisza paliła się jedynie  mała lampka przy łóżku Lili.Zgasiłam ją,usiadłam na parapecie i zaczęłam się wpatrywać w ogromne wieżowce, przejeżdżające samochody i ludzi spacerujących po plaży.Nagle zaczął dzwonić telefon to Miley moja najlepsza koleżanka z klasy z Polski.
-Halo? no hey...co tam u was słychać?
-u nas po staremu sorki ze dopiero teraz dzwonię...
-nie no co ty to przecież ja wyjechałam tak bez słowa
-no właśnie opowiadaj co u ciebie w tym wielkim świecie
- no dużo by opowiadać ale tęsknie za wami
-my za tobą też -nagle zrobiło mi się smutno i jednocześnie poczułam taką pustkę
-a właśnie kto jest tą sławną gwiazdą?
-jak to... to wy nie wiecie?
-no nie powiedzieli nam tylko że z USA
-to Justin Bieber
-CO???????
-no tak myślałam że wiecie
-wkręcasz mnie
-na serio
-WOW...i co rozmawiałaś z nim ...jaki on jest ...dotknęłaś go ...pamięta twoje imię ...on na serio jest taki przystojny....OMG nie mogę uwierzyć...no opowiadaj...
-no jasne że go poznałam jak inaczej by to miało wyglądać
- i co dalej?
-no co ...mamy co dziennie próby ....a i nawet mieszka z nami w tym samym hotelu
-ale jak to ...a co z jego domem?
-to trochę skomplikowane-uśmiechnęłam się sama do siebie,ale nie mogłam powiedzieć o nas ...nagle usłyszałam pukanie do drzwi -czekaj bo ktoś puka  -  zostawiłam telefon na parapecie i poszłam otworzyć
-Justin?-zdziwiłam się
-Jesteś sama?
-tak ....a co się stało?
-mogę wejść-Jus miał poważną minę zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać.Usiadł na łóżku i wpatrywał się w podłogę.Zamknęłam drzwi,podeszłam do niego.
-co jest?
-nic... stęskniłem się-potem zaczął się śmiać i rzucił się na łóżko-ale miałaś minę...no co musiałem się na tobie odegrać ....za to co było u mnie w pokoju.Podbiegłam do kanapy,na której było mnóstwo poduszek i zaczęłam rzucać nimi w Justina,który chwilę później zerwał się z łóżka złapał mnie-wtedy zaczęłam krzyczeć i rzucił się na łóżko ze mną w ramionach-no wtedy zaczęliśmy się śmiać a Jus dodatkowo usiadł na mnie i łaskotał mnie.Położył się obok zaczął się wpatrywać jak się śmieję z przerwami na łapanie oddechu.
-what?-powiedziałam patrząc na niego
-nic lubię jak się śmiejesz-powiedział to zagryzając wargi po czym obioł mnie i znów zaczęliśmy się całować.Nagle słychać było z mojego telefonu jak Miley woła "Roxy...halo Roxy ...jesteś tam "
-o nie -przerwałam pocałunek i jak najszybciej próbowałam dostać się do telefonu
-tak jestem halo?
-co tam się dzieje ?czy u ciebie jest Justin Bieber?-pomyślałam sobię OMG co robić
-Roxy z kim rozmawiasz ?-podbiegłam do Jusa przyłożyłam mu palec do ust żeby się nie odzywał i położyłam się obok niego.
-nie no co ty..on? tu? skąd?-spojrzałam na Jusa robiąc kwaśną minę.
-przecież dokładnie słyszałam jak otwierasz drzwi i mówisz "Justin ..?".a potem było "stęskniłem się za tobą...i coś tam u mnie w pokoju", i cała a reszta,przecież to był jego głos rozpoznam go wszędzie.
- to do Lili przyszedł jej chłopak...
-Roxy kręcisz coś,nie jestem głupia
-mówię prawdę czekaj zawołam Liam'a ..."Liam"-spojżałam na Jusa i szepnęłam żeby zmieniał głos
-yes...o niemal parsknęłabym śmiechem na szczęście przyłożyłam rękę do ust wystarczająco szybko, głos jakim odpowiedział brzmiał jak dławiący się goryl,sam zaczął się śmiać w poduszkę żeby nic nie było słychać.
-słyszysz ..to był on
-daj mi go do telefonu ...coś ci nie wieżę ...tamten głos był inny
-ok-przekazałam telefon Biebsowi,który zaczął mówić tak szybko, że i tak nie wiedziała co tak naprawdę mówi -a ja ledwo wytrzymywałam ze śmiechu,musiałam pobiec do łazienki,żeby nie było słychać mojego śmiechu.
-Bay ...ciao-kończył,więc szybko wskoczyłam na łóżko i zabrałam telefon
-no i co słyszałaś nie ma tu JB to był Liam
-ooooł tak wytłumaczył mi wszystko,wiesz jak uwielbiam Biebera i odbija mi na myśl że jest w tym samym budynku i że poznałaś go sorka ...będe mogła cię odwiedzić?
-wiesz co nie wiem jak tu jest z odwiedzinami przyjechaliśmy tu pracować nie na wakaje
-a załatwisz dla mnie autograf?
-to da się załatwić..wiesz co muszę kończyć
-ok pa trzymaj się
-tak ty też pozdrów resztę i dzięki za telefon pa.
http://www.youtube.com/watch?v=kU5V71QJazA
-Hey baby daj mi całusa no daj ...-powiedział tym zabawnym głosem.zaśmiałam się ale potem przez myśl przemknęła mi ta cała scena z przed chwili jak dobrze bawiłam się z Biebsem ale przecież oszukałam bliską mi osobę.Przytuliłam się do Jusa i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Nie smuć się tak skarbie...wiem co teraz czujesz.Choć wielu wydaje się że mam łatwe życie,ono tak naprawdę jest skomplikowane.Teraz również ty jesteś częścią niego,przykro mi że musisz oszukiwać przyjaciół z mojego powodu,ale nikt nie może się o nas dowiedzieć poza osobami którymi ufamy w 100% .
Nie chcę żebyś cierpiała jeszcze bardziej,więc musimy utrzymać nasz związek w tajemnicy przed światem.
I love you- cmoknął mnie w policzek
-I love you too- wytarłam łzę spływająca mi po policzku,żeby nie zauważył tego Justin



wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 12


Kolejny dzień.Na trening pojechałam autobusem z resztą ekipy.Pod studiem tańca robiło się ogromne zamieszanie ...jakieś piszczące dziewczyny zaczęły wyrywać sobie z rąk kawałki pizzy... no taaa to Justin podarował ją fankom chwilę przed naszym przyjazdem.Na próbie dawaliśmy z siebie wszystko więc przedłużono nam przerwę o 10 minut.Wyszłam do szatni by trochę ochłonąć i napić się wody...na korytarzu słychać było krzyki i piski wiernych fanek JB. Wracając na salę minęłam się z  Austinem i resztą został na sali  tylko Justin i Jerry,który również opuścił  salę.Justin widząc jak wychodzę krzyknął :
-hey Roxy!-potem włączył "Lolly"-http://www.youtube.com/watch?v=gBDsRfF0yzs  i zaczoł tańczyć.Oparłam się o futrynę od drzwi, zaczęłam się uśmiechać i udawać, że jego taniec nie robi na mnie wrażenia,ale muszę przyznać, że daje chłopak radę.Podbiegając do niego krzyknęłam:
-patrz i ucz się!-zaczęłam tańczyć,Justin obleciał mnie wzrokiem od góry do dołu, oblizał wargi i tańczył dalej .Nie trwało to jednak długo...Justin zaczął się wygłupiać jego taniec i miny wywołały u mnie śmiech...nie mogłam już dłużej tańczyć stałam i zaczęłam się śmiać aż łzy leciały mi po policzkach, potem Jus wziął mnie na bark i zaczął się kręcić ...kręcił tak długo aż wylądowaliśmy na podłodze  no właściwie ja leżałam na Justinie,ale to mu nie przeszkadzało,śmialiśmy się dalej.
-okey! wstawaj -powiedział Justin stojąc nade mną i wyciągając obie ręce
-dobra-odpowiedziałam ,złapałam go za dłonie i próbując wstać pociągnęłam go na siebie i przewróciliśmy się znowu wybuchając śmiechem.Obaj usłyszeliśmy jak odjeżdżał autobus...no znaczy mój autobus.
-nieee!-na co Jastin z uśmiechem powiedział
-taaak
-co?-powiedziałam ze zdziwieniem-właśnie odjechał mi autobus...
-no wiem ;)
-i to cię tak cieszy?
-no...bo wracasz ze mną
Zastanawiała mnie jedna rzecz przecież  to miała być przerwa a nie koniec treningu...gdy zapytałam o to Justina odpowiedział:
-tak ale poszło nam dzisiaj świetnie i szczerze to nie mam siły na dalsze ćwiczenia ,a z taką ekipą jak wy to wyrobimy się do czasu wyjazdu w trasę.
-a dziękuję w imieniu grupy ...
-dobra to co idziemy?
-odwiozę cię pod jednym warunkiem-zobaczyłam błysk w oku
-yhymm jakim?
-pójdziemy najpierw na szejka
-zaraz zaraz czy ty przypadkiem nie miałeś już siły???
-a wiesz tak jakoś dostałem przed sekundą przypływ energii -zaczął się przeciągać
-czy ty widzisz jak ja wyglądam?
-no ...prześlicznie
-taaa nie kłam...-rzuciłam w niego ręcznikiem
-dobra to pojedziemy do mnie weźmiemy kąpiel i pójdziemy gdzieś...no już nie patrz tak na mnie przecież nie mam jednej wanny w domu
-szczerze mówiąc to zatrzymałam się przy słowie "do mnie do domu",jak to do ciebie?
-do Kaliforni
- no co ty?
-no chyba się nie boisz?
-nie ale ja mam przebywać w twoim towarzystwie dodatkowo w twoim domu,wiesz że kiedyś byłam twoją fanką?Gdy tu przyleciałam coś się zmieniło...nie jedna dziewczyna oddała by wszystko żeby cię dotknąć...Justin podszedł do mnie bardzo blisko podniosłam wzrok i spojrzałam w jego piękne oczy i potem przytulił mnie,stanął przodem do lustra włożył ręce do kieszeni i zączoł mówić:
-kocham moich Beliebers i nawet nie wiesz ile im zawdzięczam,tylko dzięki nim jestem tym kim jestem,zawsze gdy mam doła wystarczy wejść na Twittera i oni tam zawsze są,czekają na mnie.Codziennie podczas modlitwy dziękuję Bogu za to że ich mam, że oni dorastają razem ze mną.Ta energia na koncertach jest niesamowita  jak czekają na mnie i krzyczą gdy tylko mnie zobaczą.Gdyby nie oni byłbym chłopakiem z Ontario który śpiewa w pokoju nikomu nie znany i pewnie -Widziałam że z każdym kolejnym zdaniem z oczu Justina wypływało coraz więcej łez przez co sama miałam łzy w oczach. Z łzami spływającymi po policzkach odwrócił się do mnie
- nie poznałabym nigdy ciebie... Roxy ja ...muszę ci coś powiedzieć.Odkąd usłyszałem o tobie po raz pierwszy zaintrygowałaś mnie,gdy na sali zobaczyłem cię i twój taniec...potem gdy dotknąłem twojej dłoni  i spojrzałem w twoje oczy ...zakochałem się nie mogłem przestać o tobie myśleć nie spałem ...nie mówiłem ci bo po pierwsze nie mogę robić czegoś pochopnie musiałem cię bliżej poznać czy nie jesteś szaloną fanką,czy nie wykorzystasz mojej sławy ,ale teraz upewniłem się że taka nie jesteś.Po drugie myślałem że jesteś z Austinem  ......te wasze całusy wtedy w restauracji, tak świetnie się bawiliście i na korytarzu gdy mówiłem że jesteście za głośno to była..... zazdrość ...a w tej mokrej koszulce to na serio sexy wyglądałaś-zaczęliśmy się śmiać.Uwielbiam spędzać z tobą wolny czas i tylko dlatego że ty jesteś w tym hotelu jestem tam i  ja ...mógłbym przecież  mieszkać u mnie w domu,ale chcę być bliżej ciebie  ...Gdy teraz nic ani nikt nie stoi nam na przeszkodzie moglibyśmy spróbować być razem ...tylko pytanie do ciebie - zmarszczył brwi i wpatrywał się w moje oczy...
-czy ty chcesz być moją dziewczyną???
-Justin -szepnęłam - ja też cię kocham i z wielką przyjemnością zostanę twoją  dziewczyną-rozpłakałam się i jednocześnie zaczęłam się śmiać
-taaaaak-wykrzyczał i z uśmiechem na twarzy zrobił jedno okrążenie po sali  i  dobiegając do mnie złapał za rękę i zaczęliśmy biec aż na szosę dopiero na środku Justin namiętnie mnie pocałował i zaczął krzyczeć
-Yeeees....thank you - spoglądajac w niebo
Na szczęście nie było nigdzie żadnych fanek ani paparazzi.Czułam się jak w niebie on też mnie kocha wow to naprawdę się dzieję... ja naprawdę go kocham tylko bałam sama przed sobą to przyznać i myślałam że to tylko złudzenie.Szczęśliwi wróciliśmy do na salę po rzeczy i pojechaliśmy do Kaliforni.;))))))